Złota Płyta Gramofonowa

Przedmiotem dzisiejszego wykładu w naszej muzycznej akademii będzie zagadnienie związane z końcowym etapem pracy nad fonografami, a konkretnie z dalszą ich promocją w sytuacji, gdy zostaje odniesiony wstępny sukces finansowy. Omówimy sobie zagadnienie znane jako Złote Płyty Winylowe, odpowiadając jednocześnie na kilka pytań zadanych w toku naszych poprzednich spotkań. Pozwólcie Państwo, że zacznę od podstaw, czyli od historii

 

No więc mamy połowę dwudziestego wieku i w zmęczonej Drugą Wojną Światową Ameryce rośnie sprzedaż muzycznych wydawnictw. Poszczególne płyty gramofonowe osiągają nakłady idące setki tysięcy sztuk. Singiel Glenna Millera z utworem pochodzącym z filmu pełnometrażowego, którego tytuł możecie sobie sprawdzić w Wikipedii, przekracza barierę jednego miliona egzemplarzy. Powtarzam: jeden milion sprzedanych egzemplarzy z utworem muzycznym pochodzącym z filmu wyświetlanego w kinach. Na reakcję branży muzycznej długo czekać nie trzeba było. Tamtejsze stacje radiowe w porozumieniu między sobą, wytwórnia fonograficzną Millera i oczywiście wytwórnią filmową, wymyślają pamiątkową nagrodę w postaci oprawionej Złotej Płyty Gramofonowej. No a przynajmniej tak mi się wydaje, że w porozumieniu, bo to jest logiczne a niestety Wikipedia na ten temat milczy a przecież ten wykład nie jest niczym innym niż odczytem przygotowanym na zasadzie kopiuj-wklej. Ale wracając do tematu, to winyle coś tam, gdzieś tam kiedyś tam. Bo wiecie co? Zwyczajnie nie chce mi się dalej paplać o tych nagrodach, bo to jest zwyczajnie nudne. Ciągle tylko Złote Płyty Winylowe, z możliwością wariantu w postaci Platynowych Krążków Gramofonowych, albo Diamentowych Winyli. No ile można pisać ciągle o tym samym... to znaczy mówić! Mówić, nie pisać, bo mi nikt tego przecież nie pisze co ja tu teraz do Was mówię, absolutnie nie, ja to wszystko z głowy przecież gadam. Jak nie wierzycie, to możecie to sprawdzić, zadając jakie pytanie. No słucham, kto pierwszy?


[Słychać niewyraźny głos z sali]


Proszę mówić głośniej, bo ja nic nie słyszę. Tak w ogóle to nie spodziewałem się, że ktokolwiek zada mi tu jakieś pytanie, no ale widzę, że mnie ktoś tutaj telefonem nagrywa, więc nie mogę się wycofać z tego co powiedziałem, bo mnie potem na YouTube'a wrzucą z takim chamskim montażem


[Słychać znowu niewyraźny głos z sali]


Ja bardzo bym prosił, aby ten Pan co to ma winyle narysowane na tej swojej zielonej bluzie i coś tam mamrocze od nosem, przyszedł z tłumaczem, bo ja go naprawdę nie rozumiem


[Sala wybucha śmiechem, mężczyzna w zielonej bluzie wybiega z płaczem, gubiąc po drodze krążki gramofonowe wypadające mu z plecaka]


Proszę o ciszę, bo ta Pani co ma wytatuowane krążki winylowe na policzkach, chce chyba coś powiedzieć


[Słychać mało wyraźny kobiecy głos]


A tak, dobre pytanie, ale beznadziejny tatuaż. Powtórzę je, aby wszyscy wiedzieli o czym mowa. Pytanie tej Pani z absurdalnie umiejscowionym tatuażem brzmi "Czy Złote Płyty Winylowe są rzeczywiście ze szczerego złota i czy to są prawdziwe grające płyty gramofonowe, a jeżeli nie to co są za specjalne winyle i jak się je produkuje"? No więc odpowiadam: głupszego pytania chyba nie można było zadać! Oczywiście, że tak. To znaczy nie, no chyba że te krążki są z wyprodukowane z tworzywa z grupy winylowej. Ale jeśli ich powierzchnie pokrywa się potem roztworem bromowodorku i dosłownie kąpie w krzemianie sodu, to jak one mogą potem grać muzykę? Przecież slajdy to obrazujące są za mną cały czas widoczne, wystarczy na nie spojrzeć. Czy jest na tej sali ktoś mniej głupi od tej paniusi


[Kobieta z wytatuowanymi winylami na policzkach zaczyna ryczeć i wychodzi z salo, obrzucana wyzwiskami przez resztę słuchaczy]


Nie? no to kończymy omawiać Złote Płyty Gramofonowe i przechodzimy do kolejnego zagadnienia, czyli, niech no spojrzę w rozkład zajęć... "Zmyślony tytuł z ze zwrotem krążki winylowe i platyną w nazwie". Tak, tak właśnie brzmi tytuł mojego następnego wykładu. A na razie zarządzam przerwę na papierosa i browara, spotykamy się ponownie za piętnaście minut


[Audytorium zrywa się z miejsc i pędzi do wyjścia; a wykładowca wyciąga browca]